23 marca 2016

Paraliż Europy, czyli dzień po zamachach w terrorystycznych w Belgii

22 marzec 2016 rok... 

Czarny dzień dla Belgii jak i całej Europy. Państwo Islamskie dokonało ataku na Brukselę. Doskonale zorganizowane ataki, w których zginęło 34 osób (nie podano oficjalnych informacji) oraz około 200 rannych. Okazuje się, że ataki nie zostały dokończone, ze względu na obecność wojska i policji. Jeden z zamachowców uciekł z lotniska nie detonując ładunków wybuchowych. 
Tak wyglądało lotnisko Zaventem po zamachu terrorystycznym w Belgii
Wszystko zaczęło się około godziny 8:00. Na lotnisku Zaventem zdetonowano ładunek wybuchowy, kolejny na stacji metra kilkaset metrów od zabudowań głównej kwatery Unii Europejskiej.

Sytuacja ta, powinna być ostrzeżeniem dla przywódców państw europejskich. Moim zdaniem pytanie nie powinno brzmieć kiedy nastąpi kolejny atak, a gdzie będzie jego miejsce. Zapraszając imigrantów na nasze podwórka zrobiliśmy błąd, czego duża część osób na wysokich szczeblach nie widzi. Dla nich ważna jest tania siła robocza, która będzie pracować za pół darmo. Lecz im to nie wystarcza. Chcą więcej, nawet znacznie więcej. Zasiedlają nasze miasta, korzystają z naszych szpitali, szkół, dóbr doczesnych. Czy aby na pewno chcą się asymilować z nami? A może chcą nam narzucić swoją ideologię? Z mojego punktu widzenia mamy do czynienia z drugą sytuacją. Prostym przykładem jest kalifat, który mówi o naszej "niższości i niewierności" wobec Islamu i jego ideologii. Inną sprawą jest sama religia Islamu, którą nazwać trzeba ustrojem politycznym, który wygląda na państwo totalitarne.

Dla Europy jest już zbyt późno na ratunek. Zalała nas fala imigrantów. Dlaczego Merkel nie słuchaj innych ludzi i ciągle mówi, że to są ludzie potrzebujący? To ona potrzebuje pomocy specjalistów, aby przejrzeć na oczy. Sądzę, że kolejne ataki mogą właśnie dotyczyć Niemiec. Może wtedy wielka pani Kanclerz się opamięta.

Wczorajsze zamachy można odczytać na różny sposób. Prawdopodobnie są one związane z ujęciem w piątek przez belgijskie służby Salaha Abdeslama, osobę odpowiedzialną za zaplanowanie ataków z 13 listopada 2015 roku w Paryżu. Sam przyznał, że planował kolejne ataki i można przypuszczać, że wczoraj mieliśmy ich realizację. Mówi się również o niepisanym pakcie o nieagresję między komórkami terrorystycznymi, a policją w samej Brukseli. Policja nie wchodzi w paradę terrorystom, a oni nie przeprowadzają ataków w samej Brukseli. Kiedy ujęto Salaha, PON został zerwany i jako odwet terroryści musieli zareagować. 

Terroryzm na chwilę obecną to poważny problem nie tylko w Belgii czy krajach Bliskiego Wschodu. W większości miast Europy działają doskonale zorganizowane siatki terrorystyczne, które kontrolują całe dzielnice. Mając do dyspozycji zdesperowanych młodych ludzi, którzy nie chcą dłużej żyć w gettach. Nie mając szansy na lepsze życie, chcą zostać zauważeni właśnie w ten drastyczny sposób.
Odnosząc się do tego co się stało w Brukseli i co pewnie stanie się w kolejnych miastach Europy napiszę tak. Stado baranów zaprosiło do swojej zagrody watahę wilków. Barany stwierdziły, że będą żyć w pokoju i mają przed sobą świetlaną przyszłość - nawet z wilkami. Niestety co chwilę zdarzało się, że jakiś wilk pożarł parę baranów. Przywódcy baranów wypowiadają się wtedy, że te wilki co zeżarły barany to nie wilki tylko jacyś odmieńcy. Przywódcy wilków mówili, że te wilki to czarne owce wśród wilków. Natomiast z ciemnych kątów zagrody gdzie zgromadziły się wilki było co chwila słychać, jak inne wilki mówią, że zaraz nadejdzie czas kiedy wszystkie barany zostaną pożarte i zagroda będzie ich. Przywódcy baranów udają że tego nie słyszą a w ramach tworzenia świetlanej przyszłości między baranami i wilkami źle patrzą na barany wypowiadające się inaczej i wypowiadające się w tzw "mowie nienawiści". Czy barany przetrwają będąc w zagrodzie z wilkami ?
Cytat komentarza Wojciecha Cejrowskiego, a jak wiele w nim prawdy. Musimy się zastanowić co zrobić, żeby tę wojnę wygrać. Komuś zależy na tym, żeby właśnie to ognisko podsycać mówiąc, że je gasimy wodą. Niestety pomimo butelki po wodzie w środku znajduje się benzyna...


Do przeczytania Kamil.

18 marca 2016

Honorowy Dawca Krwi, czyli sposób na to jak dostać CZEKOLADY :D

Jak już niektórzy się pewnie domyślają dzisiaj będzie o dobroczynności. Nie do końca jest ona charytatywna, ale robimy coś co może komuś uratować życie. Zapraszam do czytania ;)

Zacznę od stwierdzenie, że pomaganie innym ludziom powinno dawać satysfakcję. Ja znalazłem fajny sposób, aby właśnie pomóc innym ludziom. Mianowicie, jestem Honorowym Dawcą Krwi i całkiem mi z tym dobrze. Na chwile obecną moją krew oddałem 3 razy, czyli łącznie "ukradli" mi 1350 ml czerwonej wody :)

Honorowy Dawca Krwi w trakcie oddawania życiodajnego płynu w dniu wczorajszym.
Bycie Honorowym Dawcą Krwi to także kilka przywilejów:

1. W dniu kiedy oddajemy krew otrzymujemy zwolnienie z pracy/szkoły na cały dzień. Oczywiście pracodawca musi nam zapłacić pełną kwotę za nieobecny dzień w pracy.

2. W przypadku konieczności dojazdu do placówki, w której oddajemy krew obowiązuje nas zwrot za koszty poniesione na poczet transportu.

3. Przysługuje nam posiłek regeneracyjny o wartości 4500 kcal (tj. 8 czekolad, wafelek, soczek, herbatka/kawa po oddaniu krwi, choć nikt nie sprawdza czy zjesz jeden wafelek czy trzy, a soczku sami lekarze zalecają, aby wypić co najmniej dwa kubeczki).

4. Jeżeli nie wiesz jaką masz grupę krwi, otrzymasz przy następnym oddaniu krwi kartę identyfikacyjną, z grupą swojej krwi. Karta jest honorowana przez całą Służbę Zdrowia, dlatego warto ją nosić zawsze ze sobą :)

5. Możemy również uzyskać ulgę podatkową z tytuły darowizn przekazanych na cele krwiodawstwa.
6. Możemy uzyskać bezpłatne wyniki badań laboratoryjnych (morfologia, badania w kierunku zarażenia wirusami HIV, HCV, HBV oraz kiłą).

7. Istnieje również przywilej poza kolejkowego korzystania z usług z zdrowotnych, w tym również pierwszeństwo w kolejkach w aptekach. Mimo wszystko nie ryzykowałbym próby takiej akcji, spojrzenia i posłanie w przysłowiowe "diabły" gwarantowane :)

8. Zasłużonych Honorowych Dawców Krwi obowiązują:
- leki ze zniżkami
- zniżki na transport miejski (zależny od miasta, w Lublinie 18 litrów)
- zniżki i ulgi w schroniskach, hotelach, sklepach zrzeszonych wokół inicjatywy "Dawcom w Darze"

Z przywilejów to tyle, są jeszcze wymagania dla osoby która chce oddać krew:

- minimalna waga 50 kg
- zakaz picia alkoholu na 24 godziny przed oddaniem krwi
- brak ingerencji medycznej w nasz organizm (leki, stomatolog, gastrologia)
- więcej informacji znajdziesz TUTAJ

Dlaczego warto zostać Honorowym Dawcą Krwi? Według mnie szczytny cel, można pomóc innym. Wiele osób potrzebuje przetaczania krwi, ze względu na swoje choroby np. cukrzycę, która jest choroba cywilizacyjną. Skąd wiesz, że ze jakiś czas to właśnie Ty nie będziesz potrzebował tej krwi? Pamiętaj oddając krew - ratujesz życie.

Mój poprzedni wpis: Pętla życia, czyli jak wyglada mój dzień

Strona Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Lublinie

Do przeczytania Kamil - Honorowy Dawca Krwi ;)



13 marca 2016

Pętla życia, czyli jak wygląda mój dzień :)

Dzisiaj mamy niedzielę i chcę, aby był to dzień na luźny wpis na temat... No właśnie tutaj prośba do was ;) O czym chcecie przeczytać za tydzień? Zostawcie propozycje w komentarzu pod artykułem.

Więc zacznijmy...

Dzień, który opiszę to czwartek, z tego względu, że muszę pracować na najwyższych obrotach od godziny 7 do 22:

O godzinie 6:15 się budzę. Zastanawiam się dlaczego sen był tylko chwilką, a cały dzień będzie się dłużył. Wstaję idę do łazienki się ogarnąć. Wychodzę o 6:30 i zabieram się za śniadanie, które mam już gotowe (mam takich kochanych rodziców, Mamusia robi kanapki, a Tatuś herbatę). Wracam do swojego pokoju z prowiantem :) Włączam komputer, bądź biorę do ręki tablet. Przeglądam co się stało w nocy, jakieś zdjęcia z imprez dzień wcześniej, na których byli moi znajomi. Kończę śniadanie i pakuję to co będzie mi potrzebne na cały dzień... No dobra tylko do 16, bo o tej godzinie wrócę z uczelni do domu. Biorę jakiś zeszyt, gdzie będę pisał ważne rzeczy z ćwiczeń. Oczywiście odłączam telefon od ładowarki, tak samo jak powerbank i mojego e-papierosa. Trzeba się zastanowić jaki liquid na dzisiaj ze sobą wziąć. Może wydać się wam to śmieszne, ale ja ten rytuał porównuję do wyboru ubrań przez kobietę :) Ten jest fajny, bo jest słodki, ale się nim zakleję. Ten z kolei jest zbyt miętowy, mamy dzisiaj zimno na dworze, będzie strasznie lodowaty na gardle. Ok, mam wybrałem, mieszanka o smaku Coli, Eukaliptusa i kilku kropel Dragon Friut. Ok, teraz jeszcze 6 orzechów na lepszą pracę mózgu, myjemy ząbki i wychodzimy z domu. Właśnie wybiła 7:35. Zamknąłem drzwi, zszedłem po kilku stopniach schodów... Cholera gdzie są moje okulary przeciwsłoneczne i słuchawki. Wracam, zabieram to czego zapomniałem.

Zostały mi 2 minuty do odjazdu autobusu i wiem, że bez biegu się nie obędzie. Zakładam okulary i pędzę niczym wiatr. Udało się, tak samo jak codziennie :) Włączam muzykę, najczęściej rap. Moja podróż nie będzie długa to tylko 7 przystanków, około 8 minut max 10. Wysiadam naprzeciwko mojej uczelni. Idę na swój wydział przy okazji delektując się smacznymi chmurkami. Doszedłem przed wejście jest kilka minut przed 8:00 witam się ze znajomymi chwilę pogadam i uciekam z towarzystwa dymu tytoniowego. Odkąd zacząłem wapować strasznie przeszkadza mi dym tytoniowy. Oddaję kurtkę w szatni, zamieniając kilka słów z przemiłą panią szatniarką. Udaje się na ćwiczenia z fizyki. Siadam gdzieś na środku, lubię mieć dobrą wizję. Lubię fizykę, miałem z niej pisać maturę, ale wyszło jak wyszło. 9:45 jestem wolny, na całe 30 minut. Wychodzę przed wydział na kilka smacznych chmurek. Czasem przejdę się wydział obok do mojego przyjaciela. Wracam na 10:15 na ćwiczenia z mechaniki i wytrzymałości materiałów. Ten przedmiot też lubię, dowiaduję się ciekawych rzeczy, które przyszłemu inżynierowi z pewnością się przydadzą. O godzinie 12:00 mam
dwugodzinne okienko. I tutaj zaczyna się wolna amerykanka. Raz na jakiś czas zostaje na uczelni i uczę się na kolosa z angielskiego, który zaczyna się właśnie o tej 14:00. Czasem, lubię też pójść do klubokawiarni na bilard, razem ze znajomymi. Albo wracam do domu na godzinę trzydzieści, w końcu trzeba jeszcze wrócić na tą politechnikę. Po angielskim wracam do domu.

Jest chwilę po 16:00, wychodzę z psem. Mam śliczną bokserkę, która wabi się Gabi i jest już w podeszłym wieku, ma 9 lat (boksery żyją od 10-12 lat). Mimo wszystko jest bardzo energiczna, lubi się bawić i często potrafi podskoczyć, aż do twarzy, żeby dać mi "pysia" :)
A tak wygląda moja Gabi

 Czas coś zjeść, najczęściej mam już gotowe danie, muszę je tylko podgrzać. Najbardziej lubię ryż z piersią kurczaka, do tego jakieś warzywa. Rozsiadam się przed telewizorem, oglądam The Big Bang Theory, bądź wiadomości. Jeżeli jakiś temat mnie zainteresuje, siadam do komputera i czytam o tym dalej. Wybiła godzina 17:00, muszę zaspokoić głód nikotynowy, złapałem buszka i ogarnia mnie rozpacz. Przepaliłem watę, na której nie było liquidu...

Zasiadam przed biurkiem, wyjmuję zestaw małego majsterkowicza, zastanawiając się w międzyczasie jakie grzałki sobie nakręcić. Mam, 6 wrapów na 2.4 mm z 0.5 mm oczywiście na Fiber Freaks :)

Przed godziną 18, mam już wolne. Czasem zajrzę do materiałów z uczelni. Częściej słucham muzyki, gram w CS'a, rozmawiam na TS, bądź czytam książkę, która mnie zainteresowała. Coraz szybciej zbliża się godzina mojej wyprawy na basen :)

Spakowałem wszystko, założyłem dresy, jakąś koszulkę, słuchawki. Wybywam po godzinie 19:10. Na basenie jestem 19:50. Przebieram się, idę na pływalnię, czekam na trenera. Przyszedł, miła atmosfera. Rozpływanie 400 m i już wiem, że będzie to dzień przeznaczony na doskonalenie kraula. Po około 900 m mam wrażenie, że moje ciało już ma dosyć, a to dopiero 20:40. Wtedy właśnie rozpoczynam walkę z samym sobą. Chcę pokazać nie tyle innym, ale sobie, że można więcej niż nam się wydaje. 21:30 koniec treningu. O 22:15 jestem w domu, wychodzę z psem, zjadam kolację, zasiadam do komputera i rozpoczynam pisać kolejny wpis...

Mój poprzedni wpis na temat: Podróż wgłąb siebie... Dzisiaj zaglądamy w swoją duszę

Do przeczytania Kamil :)

11 marca 2016

Podróż wgłąb siebie... Dzisiaj zaglądamy w swoją duszę

Na początek mam dla Ciebie kilka pytań. Najlepiej weź kartkę i długopis, postaraj się napisać odpowiedzi na nie więcej niż cztery zdania. Bądź szczery to ćwiczenie jest tylko dla twojej własnej osoby:

1. Zastanów się jak postrzegają Cię inni ludzie.
2. Pomyśl jak chcesz być postrzegany przez innych ludzi.
3. Jakie cechy swojego charakteru chcesz zmienić?
4. Jakie cechy charakteru chcesz osiągnąć przez ciężką pracę i naukę?

Skoro zadałem te pytania, postaram się w łatwy sposób pokazać o co Mi chodzi. Na marginesie postanowiłem, że raz w tygodniu będę wrzucać taki post z ćwiczeniem dla Ciebie. Możesz je wykonać lub nie. Tym samym mając świadomość, że niewykonania zadania może nie przynieść odpowiednich rezultatów.

A teraz rozwinięcia ciąg dalszy:

1. Ludzie widzą Cię jako osobę towarzyską, pełną energii i mającą rozwiązanie na każdy problem? Tak ja jestem właśnie taką osobą, ale nie tylko ten typ ludzi stąpa po tym padole. Są też osoby, zamknięte w sobie, zmagające się z depresją czy innymi problemami nie widząc żadnej deski ratunku. Osoby z grona pierwszego mają dużo łatwiejsze życie. Nie tylko ze względu na swoją pewność siebie i chęć do działania, ale emanujący energią mini reaktor jądrowy wewnątrz ciała :)

2. Jestem przekonany, że gdy zamkniesz oczy, wyobrażając sobie swoją osobę z perspektywy drugiej zobaczysz... Osobę, którą znasz tylko Ty. Ze wszystkimi wadami i zaletami, ale pomyśl, że to jakim Ciebie widzą jest cała okazałość superlatywów. Mając moc kreacji samego siebie, możemy wykreować się na kogokolwiek. Od osoby, której wszystko się udaje, wie jak się zachować w każdej sytuacji, aż kończąc na osobach z głębokiego marginesu społecznego. Tutaj możesz stać się kim tylko marzysz.

3. Jesteś stale spóźniony? Nie masz kreatywnego umysłu, a jest to od Ciebie oczekiwane w pracy? Masz duże pole manewru. Zastanów się jakich nawyków i cech charakteru u siebie nie lubisz, bądź za nimi nie przepadasz. A może twojej dziewczynie/chłopakowi przeszkadza, że palisz papierosy. Zastanów się co tak naprawdę niszczy Ciebie jako człowieka i zmienia twoje warunki. Zarówno te osobiste jak i te dzięki, którym obcujesz z innymi ludźmi.

4. Zerknij na punkt numer trzy na swojej kartce. Widzisz to, co Tobie samemu nie pasuje. Zamiast tych cech chcesz jakich nowych doświadczeń, czy umiejętności. Chcesz być pewny siebie, umieć sprzedać wszystko i wszystkim, nie zważając na konsekwencje. Być może chcesz mieć władzę, która będzie polegać na dobrych znajomościach. Możesz sobie pozwolić na dużo w tym podpunkcie, a granice wyznacza tylko twoje własne poczucie człowieczeństwa.

Mając wszystkie cztery punkty na kartce przeczytaj każdy z akapitów i zastanów się dlaczego jest tak, a nie inaczej. Masz przecież możliwości jakie 1/3 tego świata nie posiada. Masz dostęp do komputera z internetem, telewizji, sklepów z pełnymi półkami. Wybiegam daleko, ale niektórzy nie mają nawet bieżącej wody, a Ty siedzisz na dupsku i mówisz, że nic się nie da zrobić. Zapewne się zdziwisz, ale zrobić można naprawdę wiele, trzeba tylko chcieć. Zobacz jak wielu ludzi pracuje na to, żebyś to właśnie Ty czuł się źle w naturalnym dla siebie środowisku. Cały medialny szum z telewizją i internetowymi mediami na czele pokazuje wzorce, które większość chłonie jak gąbka. Mając do dyspozycji różnego rodzaju ekspertów w każdej sprawie, słuchamy właśnie ich. Wydaje Mi się, że to co dla nas najlepsze potrafimy sobie wyznaczyć sami.

W tej sytuacji chcę Ci przekazać, że to właśnie Ty jesteś osobą która zna siebie najlepiej. Nikt inny nie wie, jak zachowałeś się gdy nie miałeś wyboru. Tak ogółem patrząc sami nie znamy siebie doskonale, nigdy nie dowiesz się jakie masz granice, dopóki tych granic nie przekroczysz.

Jako mała nagroda przetrwania do końca dzisiejszego wpisu, masz wzór rozwiązania ćwiczenie przez moją osobę :)

1. Inni ludzi widzą, we mnie osobę, która wie co chce osiągnąć i jak do tego dotrzeć. Jestem przekonany, że wielu postrzega mnie jako osobę z wielkimi pokładami energii (lecz tak nie jest). Nawet jeżeli jestem rozdrażniony to z szacunkiem traktuję większość osób (zdarzają się małe wyjątki, lecz staram się nad tym pracować).

2. Osoba, do której można zgłosić się po pomoc. Kulturalny, który umie się zachować w każdej sytuacji i wyjść z niej z podniesioną głową. Osoba zaradna widząca swój cel i drogę do jego spełnienia.

3. Zacznę od lenistwa, to Mi bardzo przeszkadza. Mając świadomość wartości i moich umiejętności wiem, że stojąc w miejscu marnuję szansę, którą powinienem wykorzystać. Lekceważąco podchodzę do osób, które przyszły do Mnie tylko aby załatwić swoje sprawy i odejść z uśmiechem na twarzy. Później odezwą się do Mnie za 6 miesięcy, bo znów będę im potrzebny. Osoby te są w najniższym poziomie mojego łańcucha pokarmowego.

4. Chcę zdobyć pewność siebie. Przeszkadza mi, to głównie w kontaktach z nowymi osobami, mając "pewny grunt pod stopami" lepiej się czujemy i wiemy czego chcemy. Łatwość wyznaczania celów i ich realizacji. Na tym systemie powinno opierać się całe nasze życie. Od celu do celu, od celu po sukces. Droga ta jest ciężka, ale to właśnie na niej nauczysz się, życia od jego podstaw, aż po najbardziej skrywaną psychologię istnienia. Ostatnią już cechą jest łatwość przekonywania ludzi do siebie, swoich pomysłów i produktów. Mając tak wielki dar można zawojować świat i to dosłownie. Nie ważne czy będziesz sprzedawał slipy na bazarze, czy aplikujesz na najwyższe posady państwowe, przekonując ludzi do siebie budujesz swoją "armię" swoich sprzymierzeńców.


Jeżeli po przeczytaniu tego wpisu nasuną Ci się jakieś pytania, śmiało zadaj je w komentarzu :)
Pozdrawiam i do przeczytania Kamil